Karygodny bojkot studniówki 1982.

"Dziś o tamtych czasach pamiętają głównie tylko ci, którzy je przeżyli. Dla młodzieży stan wojenny jest jak stara baśń i data, którą nie każdy z nich kojarzy."

 

Andrzej Tadeusz Mazurkiewicz (1963-2008)

 

Studniówka, długo oczekiwany pożegnalny bal uczniów klas maturalnych w niepowtarzalnej atmosferze koleżeńskiej zabawy, niedługo przed opuszczeniem szacownych murów Szkoły. Każdy absolwent Liceum powinien wspominać tę chwilę z miłym rozrzewnieniem. Niestety studniówka w 1982 r. przypadła na czas stanu wojennego, przeciw któremu zdecydowała się wystąpić grupa uczniów jednej z klas maturalnych.
Wkrótce po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 kilku kolegów z inspiracji Macieja Ulmy, utworzyło nielegalną, konspiracyjną organizację Niezależne Zrzeszenie „Wolność – Równość – Niepodległość". Członkowie zrzeszenia postanowili wyrazić swój protest w postaci napisów i ulotek nawołujących do oporu wobec tłumiących ducha wolności władz stanu wojennego.
Jeden z pierwszych napisów "Ręce precz od „Solidarności"! wykonali przed Sylwestrem nad wejściem do tunelu, prowadzącego na Dworzec PKP od strony Kolonii Oficerskiej. Ulotki produkowali na drukarkach, zakupionych w sklepie papierniczym. Na terenie Jarosławia rozklejane, rozprowadzane i rozrzucane były ulotki o m.in. o treści: "Solidarność zwycięży!", "Reżimowi – nie, pracuj wolno!","Uwolnić więźniów politycznych", "Junta wojskowa pseudo WRON", "Wy wrony precz z naszego podwórka", "Precz z neostalinizmem" oraz "List do Generała" i wiersz rozpoczynający się słowami Jeszcze tym razem czołg, pałka i tarcza ... Młodzi konspiratorzy kolportowali również otrzymywaną z Rzeszowa prasę podziemną: "Serwis Informacyjny Solidarność Podziemna", "Solidarność Zwycięży", "Katolickie Pismo Robotnicze Ojczyzna". W lutym 1982 r. Zrzeszenie nawiązało kontakt z inną powstałą w mieście organizacją o nazwie Polska Młodzież Walcząca, która miała swojego przedstawiciela w Liceum. 28 lutego doszło do spotkania wytypowanych członków obu organizacji w salce nad chórem u Fary, gdyż jeden z uczestników należał do charytatywnego ruchu MAITRI, który miał tam swoją siedzibę. Rozmowom zjednoczeniowym przewodniczyli Maciej Ulma z LO (NZ WRN) i Andrzej Tadeusz Mazurkiewicz z Technikum Drogowo-Geodezyjnego (PMW). Wstępnie ustalono, że obie organizacje połączą się przyjmując nazwę Legion Wolności. W związku z różniącym się zakresem działalności (PMW deklarowało dalej idącą działalność dywersyjną przeciw władzy) na kolejnym zebraniu miała zostać ustalona wspólna koncepcja kolejnych poczynań międzyszkolnej młodzieżowej konspiracji w Jarosławiu. Organizacje w rzeczywistości nie zdążyły się jednak połączyć.

Stojąca na straży socjalizmu SB zaniepokojona prowadzoną regularnie akcją ulotkową intensywnie poszukiwała sprawców. A członkowie młodzieżowego podziemia w stanie wojennym siłą rzeczy nie posiadali konspiracyjnego doświadczenia, popełniali istotne błędy i wpadali … Pierwsze aresztowania nastąpiły w odrębnie działającej grupie kolportażowej, z którą utrzymywał kontakt jeden z członków NZ WRN.

Międzyczasie działalność Zrzeszenia nie ustawała. 9 lutego jeden z członków organizacji, nieobecny w tym dniu na lekcjach, rozrzucił w szkole partię ulotek nawołujących uczniów klas maturalnych do bojkotu studniówki na znak protestu wobec obowiązującego stanu wojennego oraz ,,List do Generała". W marcu SB zaczęła sukcesywnie zatrzymywać i aresztować uczestników młodzieńczej konspiracji z Ogólniaka, wśród nich i Macieja Ulmę. Ostatnia akcja miała miejsce już po aresztowaniu Maćka 11 marca. Rozrzucone w Liceum ulotki informowały o pozbawieniu wolności kolegów ze szkoły i były wyrazem solidarności z nimi. Rodzice aresztowanych około 10 dni nie wiedzieli, gdzie znajdują się ich synowie. Do rodziców Maćka docierały dramatyczne wieści, zapewne celowo rozpowszechniane przez SB, że już nie żyje. Wreszcie okazało się, że wszyscy aresztowani znajdują się w Zakładzie Karnym w Załężu. Pozostali członkowie organizacji, którzy jeszcze nie mieli okazji uczestniczyć w akcjach kolportażowych, po przesłuchaniu zostali zwolnieni do domów.
W rezultacie aktem oskarżenia objęci zostali: członkowie NZ WRN - Maciej Ulma, Artur Janowski, Tomasz Pieczonka, Andrzej Pluta, Jacek Stępień, Waldemar Kwiecień (uczniowie LO) i Andrzej Kida (pracownik ZPC „SAN"); oraz z odrębnej grupy kolportażowej - Witold Kowalczyk ( absolwent LO), Maciej Radkowski (Technikum Budowlane) i Marek Malinowski (pracownik drukarni). Wśród oskarżonych znalazł się również ks. Władysław Drewniak, katecheta i powiernik jarosławskiej młodzieży. Wszyscy oni byli dwukrotnie sądzeni przez wojskowy wymiar sprawiedliwości, w stanie wojennym orzekający w sprawach politycznych. Po raz pierwszy 12-14 czerwca przez Wojskowy Sąd Garnizonowy w Rzeszowie, który wydał wyroki w zawieszeniu, dzięki czemu znaleźli się na wolności. Sprzeciwił się temu prokurator ppor. Lutosław Górecki, domagający się bezwarunkowego osadzenia oskarżonych w czasie obowiązywania wyroku. Powtórny proces odbył się 24-25 września przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego na sesji wyjazdowej w Rzeszowie. Tymczasem oskarżeni zyskali znakomitego obrońcę w osobie mec. Władysława Siły-Nowickiego, który przyjechał wesprzeć swoich kolegów z rzeszowskiej palestry. Niemal legendarny gość z Warszawy wręcz zdominował przebieg procesu, w finezyjny sposób zbijając zarzuty aktu oskarżenia, pieczołowicie przygotowanego przez ppor. Góreckiego w oparciu o artykuł dekretu o stanie wojennym, który głosił m.in.: Kto rozpowszechniania fałszywe wiadomości mogące wywołać niepokój publiczny lub rozruchy podlega karze więzienia do lat pięciu. Wspomniany paragraf profilaktycznie z góry zakładał fałszywość wiadomości niewygodnych dla władzy. Siła-Nowicki skoncentrował na nim z należytą uwagą ... Precz ze stanem wojennym – odczytał pierwsze hasło zawarte w jednej z ulotek. - Czy przewodniczący WRON i naczelny zwierzchnik sił zbrojnych gen. Jaruzelski, nie stwierdził wprowadzając stan wojenny, że jest on złem, tyle że mniejszym? - przypomniał. Oskarżyciel poczuł się cokolwiek skonsternowany. - Czy pan prokurator jest zwolennikiem stalinizmu? - rzucił jakby od niechcenia mecenas. - Ależ skąd – żachnął się odruchowo Górecki. - Wobec tego hasło precz z neostalinizmem powinien pan uważać za słuszne – skonstatował Siła. Oskarżyciel tylko bezradnie skinął głową. Z każdą chwilą rosła przewaga dzielnego oficera Kedywu AK nad oficerem LWP - Czy nawoływanie do bojkotu studniówki – pytał ,nie kryjąc rozbawienia, słynny adwokat – mogło wywołać niepokój lub rozruchy publiczne jak inkryminuje wspomniany artykuł? Oskarżyciel milczał,więc mecenas odpowiedział za niego: Owszem mogło wywołać... popłoch wśród panienek, które raptownie straciłyby partnerów. Prokurator spąsowiał, a cała sala wybuchnęła szczerym perlistym śmiechem. Tylko sędziowie musieli zachować urzędową powagę.

Obrona mec. Siły-Nowickiego, skazanego w czasach stalinowskich na karę śmierci (potem ułaskawionego) w znacznym stopniu sprawiła, że sąd utrzymał wyroki w zawieszeniu (od 2 lat w zawieszeniu na 5 lat, do 6 miesięcy w zawieszeniu na 4 lata). Młodzi buntownicy mogli powrócić do nauki. Maciej Ulma spytany po latach dlaczego wówczas zdecydował się sprzeciwić represyjnej władzy, odpowiada, że dla niego bunt był nieuchronny, przede wszystkim z racji patriotycznego wychowania. Poza tym on i koledzy ze „szczeniackiej konspiracji" należeli do pokolenia, które dzięki „Solidarności", w czasie od sierpnia 1980 do grudnia 1981, żyjąc w PRL, po raz pierwszy zachłysnęło się wolnością. Dzisiaj wyrosło już nowe pokolenie, które cieszy się wolnością od urodzenia. I to jest takie oczywiste!



Andrzej Zgryźniak (PMW), jeden ze skromnych uczestników tamtych wydarzeń.

Tekst opublikowany pierwotnie na facebooku oraz jaroslawinfo.pl